Pani Monika, jako dziennikarka, korzysta z platformy Publito praktycznie od momentu, gdy startup pojawił się na polskim rynku. Bardzo nas cieszy jej entuzjastyczne podejście do Publito.pl

1. Pani Moniko, praca w mediach kojarzy mi się z przekazywaniem informacji, szybkim reagowaniem na zmiany oraz spotkaniami z ciekawymi ludźmi. Czy rzeczywistość faktycznie tak wygląda?
Dokładnie tak wygląda, choć od ostatnich kilku lat, mówię tu jeszcze o czasach, gdy koronawirus nie śnił się nikomu, oczekuje się od dziennikarza dużo więcej. Dziś dziennikarz to nie tylko poszukiwacz informacji, pisarz i korektor. To również fotograf, filmowiec, montażysta, mówca, ekspert od social media, niejednokrotnie handlowiec, copywriter, specjalista od SEO, grafik. Tych obowiązków jest cała masa. Pamiętam, ok. 2 lata temu niektórzy przepowiadali, że zawód dziennikarza narodzi się na nowo, a wydania papierowe wrócą do łask. Ale pandemia szybko to zweryfikowała. Moim zdaniem nie będzie powrotu do tak zwanego „starego” dziennikarstwa.
2. Kiedy zdecydowała Pani, że chce pracować jako dziennikarka? A może to było jasne już od dzieciństwa?
Od dzieciństwa może nie, ale od szkoły średniej na pewno. Chodziłam do liceum ekonomicznego i na praktyki z księgowości trafiłam do sekretariatu lokalnej gazety. Więcej czasu spędzałam w newsroomach, z błyskiem w oczach obserwując, jak pracują dziennikarze, jaki panuje tam klimat, jak przyjaźnie są do siebie nastawieni współpracownicy, ile się dzieje. Obserwowałam, jak graficy łamią gazetę, później efekt końcowy. A ponieważ zawsze lubiłam język polski, gdy przyszło mi zdecydować, jaki wybrać kierunek studiów, nie zastanawiałam się długo. Złożyłam dokumenty tylko na jedną uczelnię, tylko na jeden kierunek. Nie chciałam studiować niczego innego. Zresztą moje studia wyglądały tak, że więcej czasu poświęcałam pracy w różnych redakcjach, tworzeniu gazet, to mnie fascynowało.

3. Czy jest coś co jeszcze Panią zaskakuje w pracy w mediach?
Tak. Miałam ostatnio przedziwną sytuację. Pisałam artykuł interwencyjny na temat naprawdę mocno widocznego podziału na zaszczepionych i niezaszczepionych w zakładzie produkcyjnym. Swoją drogą, m.in. dzięki Publito udało mi się napisać tekst podparty solidnymi argumentami prawnymi. Jedna z gazet, po publikacji naszego materiału, nie tylko „pożyczyła” od nas zdjęcie, które uzyskaliśmy od pracowników tegoż zakładu, ale skopiowała fragmenty tekstu. Kiedy zadzwoniłam do autorki, która, jak wynikało z jej redakcyjnego opisu, doświadczenie dziennikarskie ma od momentu, kiedy ja skończyłam podstawówkę, ta zarzuciła mi, że to ja zainspirowałam się jej tekstem. Zatkało mnie. Nie spodziewałam się, że koleżanka po fachu może mieć tyle tupetu. Nie jest to najlepszy przykład, bo pokazuje media w niezbyt dobrym świetle. Jednak ostatnio nic nie zaskoczyło mnie tak bardzo, jak właśnie ta sytuacja.
4. Co pandemia zmieniła w Pani pracy?
Nauczyła mnie jeszcze większego poszanowania czasu, planowania, konsekwencji. Pracy jest sporo i jeśli odpowiednio nie zaplanuję dnia pracy, to muszę nadrabiać kosztem prywatnego czasu. Praca jest w systemie zadaniowym. Tu nie ma mowy o patrzeniu w sufit i szukaniu inspiracji przez jakąś część dnia. To praca na pełnych obrotach. Jedyne co się zmieniło, to to, że przed pandemią pełne obroty oznaczały jeżdżenie od miejsca do miejsca, od sesji powiatowej do sesji miejskiej, od interwencji w szpitalu do wypadku na drodze krajowej. Teraz to niemal wyłącznie praca przed komputerem i z telefonem w ręku, wciąż otwartą skrzynką e-mail i messengerem.

5. Co powiedziałaby Pani dziennikarzom, którzy jeszcze nie wiedzą o Publito? Czy faktycznie łatwiejszy dostęp do ekspertów jest wartościowy?
O Publito mogę powiedzieć, tyle, że jego twórcy trafili w idealny moment. Startup w Polsce wystartował, kiedy zostaliśmy zamknięci w domach, a co za tym idzie kontakt do ekspertów siłą rzeczy był ograniczony. Platforma świetnie wypełniła tę lukę i niejednokrotnie bardzo mi pomogła. Mam na swojej liście kilka kontaktów dzięki Publito i nadal z niego korzystam. I z czystym sumieniem mogę polecić go innym dziennikarzom. Jest o tyle ciekawym i wartościowym narzędziem, że nie muszę tracić czasu na poszukiwanie ekspertów, którzy mogliby się wypowiedzieć na dany temat, a i tak nie mam pewności, czy znajdą czas. W Publito zadaję pytanie, zaznaczam, od jakiego specjalisty odpowiedzi potrzebuję i czekam już na konkretną odpowiedź. I to ja decyduję, jaki jest deadline. W międzyczasie zajmuję się innymi sprawami. Czy to nie cudowne?
6. Jakie ma Pani plany na 2022?
Nie planuję. Pandemia mnie tego nauczyła, myślę, że nie tylko mnie. Robię swoje, cieszę się, że robię to co lubię. To jest najważniejsze.

Jestem dziennikarzem
BEZPŁATNA * usługa dla dziennikarzy i blogerów szukujących sprawdzonego źródła informacji i cytatów.
Jestem ekspertem
BEZPŁATNA * usługa dla ekspertów i firm, które chcą wypromować się w mediach.