Kategorie
Uncategorised

Michał Sitnik: Wrażliwe ślady swojej obecności w sieci pozostawiamy każdego dnia, ale sporo z nich można odpowiednio zabezpieczyć i chronić.

1. Panie Michale, z ciekawością przeglądam wpisy na Pana blogu Smartniej.pl. Nazwa jest bardzo chwytliwa i trafna, chciałoby się rzec smartna 🙂 Skąd pomysł na takiego bloga?

Myślę, że zacząłem blogować jak większość koleżanek i kolegów ze środowiska. Dzielenie się wiedzą traktowałem jako poboczny projekt i odskocznię od pracy. Nie traktowałem tego nazbyt serio. Od małego przebywałem z przeróżnymi mobilnymi urządzeniami (częściowo przy okazji firmy taty), a że nadarzyła się okazja do uruchomienia WordPressa to skorzystałem. Z czasem zacząłem myśleć o stronie na poważnie.

fot. Michał Sitnik, archiwum prywatne

Zacząłem odwiedzać targi, expo, relacjonować wydarzenia. Poznawać jeszcze więcej nowinek. Wiele działów nowych technologii wtedy raczkowało. Dzisiaj należą do jednych z rozwijających się najszybciej(m.in. smartwatche i trackery aktywności, urządzenia dla inteligentnego domu, czy mobilne ogółem). Za moich początków tablety i smartfony dopiero wkraczały w mainstream. Dzisiaj w każdy piątek publikuję podsumowania tygodnia i w rubryce z liczbami to się potwierdza. W pandemicznym okresie zapotrzebowanie na elektronikę dodatkowo wzrosło, więc niektóre sekcje miały dodatkowy boom.

W pewnym momencie blog zaczął przeradzać się w rodzaj serwisu lub portalu (co bardzo często pada w mailach kierowanych na moją skrzynkę pocztową), więc aż żal było to przerwać. Zacząłem zatem kreować własną markę na serio. Od kilkunastu miesięcy mam własnego managera, który pomaga mi skupić się na mojej pracy i przejmuje część rozmów z klientami. Zacząłem profesjonalizować swoje medium. Wciąż jest wiele rzeczy do zrobienia, ale mam wyznaczony kierunek, strategię i dalekosiężne plany.

Szukałem chwytliwej nazwy, ale starałem się znaleźć taką, która nie będzie do końca jednoznaczna. Smartniej można odczytać na dwa sposoby:

– jest smartniej (ogólnie w otoczeniu)
– smartniej (bądź bardziej smart).

W pierwszych latach funkcjonowania bloga nie wiedziałem do końca, który segment nowych technologii mnie najbardziej interesuje aż w końcu nie mogąc się zdecydować wybrałem wszystkie, którym poświęcałem czas. Zacząłem specjalizację w każdym z nich. Dzisiaj mógłbym nawet podzielić blog na kilka tematycznych, ale ostatecznie wszystko utrzymuję pod jednym szyldem. W pierwszych latach blog był jednym z nielicznych, który poruszał temat wearables i Internetu Rzeczy.

2. Sprawdziłam, że pisze Pan od 2012. Przez tę dekadę zapewne wiele się zmieniło, jeśli chodzi o wyszukiwanie i przygotowywanie materiałów. Jak wygląda u Pana dzień roboczy w dzisiejszych czasach?

Przy okazji wywiadu naszło mnie na krótkie wspomnienia. Znalazłem nawet jeden z pierwszych postów na facebookowym kanale z datą oficjalnego uruchomienia bloga. „Działalność” ruszyła 12 grudnia 2012 roku o 12:12 🙂

fot. Michał Sitnik, archiwum prywatne

Od tego czas zmieniło się praktycznie wszystko, oprócz jednego. Pozostała ta sama regularność w publikacjach artykułów. Nawet nie przypuszczałem wtedy, że uda mi się zachować taką systematyczność. Dzisiaj na blogu, tu znów świetny zbieg okoliczności, osiągnąłem kolejny milowy krok – 9-tysięczny post!

Przez te lata wyszukiwanie treści i przygotowanie materiałów technicznie nie zmieniło się zbyt wiele, przynajmniej przy tworzeniu publikacji blogowych. Więcej różnic jest po stronie social media, gdzie non stop trzeba przystosowywać przekaz do nowego formatu. Niektóre z tych zadań warto oddać specjalistom. Nie da się wszystkiego zrobić w pojedynkę przy takiej skali prac.

Z przygotowywaniem materiałów mam o tyle łatwiej, że pisząc o elektronice mam do dyspozycji bogaty zasób materiałów prasowych. Właściwie to większość marek lub ich agencje PR podsyłają je na skrzynkę. Rzadko z nich jednak korzystam, bo nie publikuję „prasówek”. Skupiam się na własnych treściach. Tworzę zestawienia, podsumowania i przeglądy. Testuję, buduję kampanie i publikuję oceny.

Bloguję z pasji, więc dzień roboczy rozciąga się na prawie całe 10 godzin. W tym czasie przebywam z urządzeniami, aplikacjami i serwisami internetowymi, więc teoretycznie jestem w pracy. To przyjemna praca, więc nie narzekam. Jest jej dużo, ale łączy się z przyjemnościami. Jestem królikiem doświadczalnym (choć wolę określenie early adopter lub insider), ale mam dzięki temu wcześniejszy kontakt z nowinkami. To wszystko na blogu relacjonuję. Wskazuję na potencjalnie ciekawe funkcje, ale szukam też słabych stron. W artykułach bardziej „newsowych” wyrażam wczesne opinie, a potem czekam na konfrontacje z gotowymi produktami, podsyłanymi do testów.

Dzień roboczy zawsze startuję od przeglądu nowości i tworzenia bazy informacji do moich flagowych serii, które staram się publikować zawsze w tych samych dniach (nie tylko dla regularności, ale zachowania sensu ich publikacji). Zapisuję ważne informacje w swoje szablony i potem działam. Zapytaniami zajmuje się wspomniany wcześniej manager, ale kiedyś robiłem to wszystko samodzielnie (odpowiedzi na zapytania, negocjacje itd.). Materiały własne trzeba połączyć z grafikiem zamówień. No i nie dać się zdekoncentrować w domowych warunkach. Niedawne kwarantanny i praca zdalna spotkała bardzo wielu pracowników, więc prawie każdy wie co mam na myśli.

Roboty jest sporo, więc testowanie urządzeń odbywa się w tle, bo tak najlepiej bada się sprzęt. Na to mam zwykle kilka tygodni, dlatego trzeba głównie zapisywać wrażenia, by potem wszystko odpowiednio zrelacjonować. Ostatnio testuję gogle VR, więc przemieszczam się między normalną a wirtualną rzeczywistością. Testowałem przeróżne wynalazki. Od inteligentnych pierścieni do zaawansowanej analizy snu, przez elektryczne motocykle, aż po świat Augmented Reality. Oczywiście w mieszkaniu (pracowni?) jest smart, więc dla oszczędności czasu korzystam z komend asystenta głosowego. Aktywności fizycznej też nie brakuje. Pod koniec dnia widzę to po danych z naręcznych trackerów i zegarków.

Dzisiejsze technologie łączą się mocno z lifestyle’owymi działaniami, więc naprawdę można tworzyć mnóstwo fajnych i różnorodnych materiałów. Nie jest monotonnie i pewnie to utrzymuje moją regularność w publikacjach. Dzień kończę zwykle jakimś dobry podcastem. Uwalnia głowę, ale daje też pomysły na kolejne realizacje.

3. Czy pandemia wpłynęła jakoś na Pana pracę?

Pandemia wpłynęła na pracę chyba każdego z nas. Co prawda większość czasu i tak działałem „zdalnie”, ale co kilka dni robiłem sobie wycieczki z laptopem do różnych kawiarenek lub przestrzeni coworkingowych (najczęściej w Google Kampusie w warszawskim Koneserze), by działać w większym skupieniu. Restrykcje zmusiły do zamknięcia takich placówek. Trzeba było motywować się do pisania przy własnym biurku. Po to jeździłem w różne miejsca, by tam pracować bez domowych pokus. Miejski hałas w niczym mi nie przeszkadzał.

fot. Michał Sitnik, archiwum prywatne

Okres pandemiczny to też mniej eventów, mniej wizyt na prezentacjach produktowych (sporo wydarzeń przeszło do sieci, ale to nie to samo, co wymiany zdań z kolegami z branży podczas demonstracji na żywo). Oczywiście socjalizacja ze środowiskiem blogerskim też trochę ucierpiała. Przed pandemią spotykaliśmy się na cotygodniowych spotkaniach motywacyjnych. Moja grupa wymieniała się efektami pracy i stawiała sobie indywidualne cele. Szersze spotkania networkingowe całego influencerskiego środowiska również wstrzymano. Przeszły w praktyce do świata online.

Pandemia miała też wpływ na niektóre zamówienia. Trzeba było dostosować ofertę, m.in. realizując więcej artykułów na zewnątrz (dla klientów innych stron). Tworzę też treści gościnnie. Oferta usług była ta sama, ale zmieniły się proporcje. Powoli wszystko jednak wraca do normy.

4. Jakich tematów według Pan brakuje w mediach? O czym pisze się za mało?

Wypowiem się może o własnej branży. Śledzę ją na co dzień i jestem jej częścią. Według mnie zbyt mało czasu poświęca się w mediach zagrożeniom ze strony nowych technologii oraz ich wpływu na najmłodsze pokolenie. Przyznam się bez bicia, że i ja mógłbym na ten temat publikować więcej. Nie mówię wyłącznie o nowych urządzeniach, bo one zawsze otwierają furtkę cyberprzestępcom z racji większych luk, ale też o serwisach społecznościowych. W obu przypadkach jesteśmy zagrożeni utratą wartościowych danych. Mogą to być dane dostępowe zarówno do kont bankowych, ale i prywatnych danych, m.in. na nasz temat. Wrażliwe ślady swojej obecności w sieci pozostawiamy każdego dnia, ale sporo z nich można odpowiednio zabezpieczyć i chronić. Należy przede wszystkim edukować. Nie tylko młode pokolenie, ale i starszych użytkowników. Każdy z nas jest podatny na sztuczki, a tych jest w necie coraz więcej.

fot. Michał Sitnik, archiwum prywatne

Media technologiczne nie zauważają też nowych dysproporcji międzypokoleniowych. Seniorom zawsze było trudniej Zrozumieć nowe rozwiązania, ale w najbliższej dekadzie postęp będzie jeszcze większy i luka między grupami wiekowymi będzie rosła. Nie może dojść do wykluczenia starszych, którzy przestaną rozumieć nowe zasady komunikacji. Z kolei młodym trzeba uświadomić, że zamknięcie się w bańkach social mediów ograniczy nieco ich horyzonty. Tam przekaz jest profilowany i łatwiej o manipulacje i wpływ na masy. Cieszy pojawienie się usług typu Digital Wellbeing (Android) i Screen Time (Apple), ale to nie wystarczy. Według analiz raportu State of Mobile od App Annie w 2021 roku spędzaliśmy przy aplikacjach na smartfonach aż 4.8h dziennie, a to o 30% więcej niż w roku poprzednim. Szczególnie w pandemii zwracanie na to uwagi jest ważniejsze.

5. Jak ocenia Pan obecnie rolę mediów?

Media dzisiaj stale ewoluują. Oczywiście wciąż znajdziemy tradycyjny format, od prasy po telewizję i radio, ale z roku na rok udziały widzów idą w kierunku YouTube’a, podcastów, czy TikToka. Żyjemy szybciej, treści (niezależnie od ich jakości) jest więcej, czasu wydaje się przez to mniej, a stale konsumujemy content. Między innymi dlatego dłuższe artykuły są zastępowane krótkimi postami, memami, lub krótkimi filmikami. Żeby szybciej pokazać materiał w lubianej (bo prostej) formie.

Razem z ogólną dostępnością tych kanałów, spada jakość „produkowanych” przez twórców treści. Rola zwykłych mediów zaczyna spadać, przejmują je nowoczesne formy przekazu. Rola mediów paradoksalnie wzrośnie. Zmienią się tylko sposoby przekazywania informacji. Już teraz widać udziały poszczególnych grup pokoleniowych w każdym z segmentów mediów. Do poszczególnych ich użytkowników trzeba budować inny przekaz, ale łatwiej jest stargetować odbiorców. Uważam jednak, że social media są zbyt sezonowe i budowanie followersów wyłącznie na nich może być zgubne. Tradycyjne blogi i serwisy internetowe trzeba z kolei łączyć z komunikatami w mediach społecznościowych.

fot. Michał Sitnik, archiwum prywatne

Wiodącą rolę przejmują nowe formaty mediów społecznościowych, gdzie swoje szanse mają nowi twórcy. Każdy może zacząć vlogować, streamować i prowadzić przekaz na żywo. Wokół tych ludzi tworzą się może mniejsze grupy fanów (choć jest wiele i tych ogromnych), ale konkretniejszych. Followersów na których ma się większy wpływ. Są podatniejsi na przekaz obserwowanych ulubieńców. Z blogami jest zresztą podobnie. Media to w niedalekiej przyszłości my wszyscy. Każdy będzie (już teraz może) stać się reporterem, relacjonować wydarzenia, tworzyć content. Specjalistą można zostać łatwiej (co oczywiście nie zawsze jest dobre). Tutaj również przetrwają raczej prawdziwi, wytrwali eksperci. Budowanie specjalistycznego wizerunku bez pokrycia w rzeczywistości jest ryzykowne. Bycie ekspertem w danej dziedzinie wymaga wiedzy i czasu. Także doświadczenia. Jeśli połączymy to z coraz łatwiejszym dostępem do odbiorców to widać, że obecnie o status internetowej gwiazdy łatwiej. Konkurencja jednak rośnie, więc na szczycie utrzymają się najlepsi.

6. Co spodobało się Panu najbardziej na platformie Publito.pl?

Platformę poznałem przez serwis LinkedIn. Jako bloger łączę usługi budowania kampanii we własnych mediach, ale piszę też content na zewnętrzne strony (zamówienia). Do tej pory korzystałem głównie z platform, w których nie liczyła się treść, a bardziej link przekierowujący z mojego bloga. Publito jest czymś innym. Tutaj najważniejsza jest treść. Można budować wizerunek ekspercki, pojawiać się z imienia i nazwiska na stronach klientów i w ten sposób zwiększać zasięgi w opiniach.

Mam oczywiście własny blog i publikuję treści u siebie, ale zawsze warto pokazać się szerzej. Jako specjalista w wybranych dziedzinach mogę wypowiadać się w innych mediach, a często w ramach nowych wątków. Niekoniecznie tych samych, które posiadam w swoich kanałach. Publito otworzyło mi drogę do wypowiedzi na tematy powiązane. Krótsze, bo to głównie komentarze. Ostatnio publikowałem wypowiedź w Marketing i Biznes na temat robotyki* czyli kwestii, którą na blogu poruszam rzadziej. Na zewnątrz mogłem wyrazić się znacznie szerzej.

https://marketingibiznes.pl/it/czy-w-2022-roku-roboty-zaczna-nam-towarzyszyc-na-szersza-skale/

7. Jak uzupełniłby Pan platformę Publito.pl?

Publito osobiście kojarzę przede wszystkim z możliwością budowania wizerunku eksperta, więc do profilu użytkownika dodałbym historię publikacji przy użyciu platformy. Pozwoliłoby to klientom prześledzić poprzednie komentarze, ich jakość oraz liczbę. Myślę, że ułatwiłoby to im wybór potencjalnych specjalistów, których warto w swoich artykułach cytować.

Troszkę brakuje mi systemu bezpośredniej komunikacji na linii ekspert-klient. Wymiana wiadomości pomogłaby rozwiązywać wątpliwości związane z artykułem. Dopytanie o szczegóły.

8. Jakie ma Pan plany na ten rok?

Bardzo ambitne! Chcę w końcu w całości poświęcić się blogowi (teraz łączę go z kilkoma pracami, m.in. w ogrodnictwie – totalnie nie związanym z tematyką technologii).
Chciałbym zrezygnować z dzielenia pracy między kilkoma projektami na rzecz jednego. Skupić pełną uwagę na blogu, własnej marce i towarzyszących im kanałach. Mam swojego managera, przeanalizowaliśmy sytuację. Mamy gotową ofertę na nowy rok, plany aktywnego pozyskiwania partnerów do akcji. W innej firmie nagrywamy obecnie materiały dla sporego klienta, co mam nadzieję, otworzy mi drogę do wystartowania z własnymi filmikami.

Część z działań powoli wdrażałem w zeszłym roku. Krok po kroczku. Zmieniłem m.in. serwer, poprawiłem motyw na stronie, dopracowałem swoje flagowe serie wpisów. Wszystko z myślą o 2022 roku. Chcę dalej rozwijać się w kierunku moich zainteresowań związanych z ubieralną technologią, smartdomowymi urządzeniami, mobajlem i mocniej wchodzić w świat metawersum.

Chciałbym mieć też własną rubryczkę w jakimś serwisie technologicznym (nie tylko na swoim blogu). Może obecność w platformie Publito mi w tym pomoże?

Dowiedz się więcej i wypróbuj naszą bezpłatną usługę, która łączy dziennikarzy z ekspertami.

Jestem dziennikarzem

Szukasz wiarygodnego źródła informacji do nowego artykułu?

BEZPŁATNA * usługa dla dziennikarzy i blogerów szukujących sprawdzonego źródła informacji i cytatów.

* na zawsze za darmo

Jestem ekspertem

Szukasz sposobu na zyskanie rozgłosu w mediach?

BEZPŁATNA * usługa dla ekspertów i firm, które chcą wypromować się w mediach.

* na zawsze za darmo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *